Niezależnie od tego, jak bardzo ludzie starają się od tysięcy lat oswoić i podporządkować sobie koty, pozostają one wciąż drapieżnikami, których instynkt łowiecki jest mniej lub bardziej uśpiony, zależnie od miejsca i warunków, w których przyszło im żyć. Nie ma w tym nic dziwnego, bo kot jest doskonale przystosowany właśnie do bycia myśliwym – budowa oka umożliwiająca doskonałe widzenie, także w ciemności, świetny węch i słuch, umiejętność bezszelestnego poruszania się i niesamowita wytrwałość w wyczekiwaniu na odpowiedni do ataku moment.
Większość opiekunów kotów zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że ich podopieczny to urodzony myśliwy, nawet jeśli jego zdobyczą są jedynie pluszowe myszki. Gdy pozwalają mu wychodzić na dwór, przekonują się często, że jest także myśliwym jak najbardziej serio.
Bez względu na to, czy i jak dobrze kot jest karmiony w domu, przeważnie trudno mu się oprzeć pokusie, by zapolować. Jego ofiarą padają gryzonie, ptaki, płazy i drobne gady oraz insekty. Zapewne wielu opiekunów zostało przez swoje koty „zaszczyconych” prezentem w postaci świeżo upolowanego ptaszka czy myszki zostawionej na wycieraczce, czy co gorsza na poduszce. Czasem nieszczęsne ofiary naszego kota są już martwe i zdarza się nam reagować na ich widok krzykiem i ucieczką. Kiedy indziej nasz ulubieniec z niemal triumfalnym wyrazem pyszczka rzuca nam pod nogi czy też pod sam nos jeszcze żywe stworzenie, które zazwyczaj usiłujemy uratować, nie szczędząc przy tym przykrych uwag kotu. A gdy już ochłoniemy, zadajemy sobie po raz kolejny pytanie: dlaczego on to robi?
Czy jest po prostu złośliwy i cieszy go nasze przerażenie? Czy może robi to, by okazać nam miłość, a podarunek z osobiście upolowanej myszki wydaje mu się najbardziej odpowiedni? A może chce nam w ten sposób okazać swoje politowanie i przynieść nam coś do zjedzenia, bo sami nie potrafimy zabrać się za polowanie?
Oczywiście możemy to kocie zachowanie interpretować w dowolny sposób, pamiętając jednak, że KOT NIE JEST ZŁOŚLIWY, o czym wielokrotnie już wspominaliśmy. Pamiętajcie naszą kampanię #NIEJESTEMZŁOŚLIWY? No własnie! 🙂
Do nas jednak najbardziej przemawia wytłumaczenie odwołujące się do instynktownych kocich zachowań. Przyjrzyjmy się pierwszym tygodniom życia wolno żyjących kociąt:
początkowo nieporadne i poruszające się w sposób mało skoordynowany, mniej więcej po miesiącu zyskują umiejętność biegania i skakania, co wykorzystują podczas udawanych bójek i gonitw z rodzeństwem. Wtedy też kocia mama zaczyna przynosić do gniazda upolowane przez siebie ofiary, a ciekawskie kocięta mają okazję poznać ich zapach, dotknąć łapką, poczuć fakturę futerka, upierzenia lub skóry. Wiedzione instynktem z początku nieudolnie próbują przerzucać martwe zwierzątko między łapkami i nie wiedzą, że oto rozpoczyna się nowy, bardzo ważny w ich życiu etap. Wkrótce bowiem matka przynosi do gniazda ofiary, które jeszcze żyją i na oczach kociąt zabija je, poprzedzając to całym właściwym dla łańcucha łowieckiego rytuałem. Za którymś razem kotka upuszcza w okolicy gniazda żywą mysz (bo najczęściej ona właśnie stanowi ofiarę) i odcinając jej drogę ucieczki czeka, aż zainteresują się nią kocięta. Oczywiście trudno tu jeszcze mówić o prawdziwym polowaniu, ale jest to świetna sposobność, by przyszli łowcy oswoili się ze sposobem zachowania się ofiary, jej ruchami czy dźwiękami, które wydaje. Kocięta instynktownie, ale i naśladując matkę uczą się, jak należy postępować, by osaczyć mysz, jak ją unieruchomić i – wreszcie – jak ją uśmiercić. Dopiero nieco później przyjdzie czas na prawdziwe wyprawy poza gniazdo, podczas których już niespełna trzymiesięczne koty będą miały okazję przetrenować wszystkie elementy łowieckiego łańcucha i stać się pełnoprawnymi myśliwymi.
Dlaczego o tym wszystkim Wam opowiadamy? Bo pytacie nas o to w mailach i na FB! 🙂 A obraz kociej mamy przynoszącej swoim dzieciom martwe lub półżywe ofiary i czekającej na odpowiednią reakcję chyba nie jest Wam obyc… Niestety jak się okazuje, nie jesteśmy zbyt pojętnymi uczniami i wszystkie wysiłki naszych kotów, aby wyzwolić w nas „prawidłowe” instynkty jak dotąd spełzają na niczym.
Więcej artykułów z cyklu #DLACZEGO KOT… znajdziecie na naszym blogu! A może macie swoje pytanie? Czekamy!